raz na jakis czas przychodzi dzien ze urywam sie do klubu ot tak i co ? spotykam milion znajomych oznaje milion nowych i jest wybitnie. Muzycznie byc moze nie byla to moja gratka ale bylo na tyle spoko ze posiedzialem i mimo porannego wstawania proby grania etc etc nie chcialo mi sie wychodzic. Mark to przemily czlowiek zapatrzony w muzyke i zasluchany w projekty ktore tworzy. Vanessa (wokalistka) przez bite dwie godziny spiewala naprawde fantastycznym soulowym wokalem do wszelkich zabaw jakie Mark wyczynial na sprzecie. Potem delikatny melanz gadka o muzyce z Markiem i Vanessą i Bujanie sie do dzwiekow Nu Soulu Jazzy House'u czy jakos tak...
fajny czwartek.
jutro Masala w Radomiu, Pojutrze dziwny koncert C&S w Radomiu a w niedziele tez chyba gdzies jedziemy. Bedzie co dzieciom kiedys opowiadac :)
piątek, 5 czerwca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz