wtorek, 10 marca 2009

Long Time no see

Imprezy praca imprezy praca miesiąc z głowy

w tak zwanym miedzyczasie:


* urodziny - Spedzone miło w towarzystwie fajnych ludzi - cytat wieczoru: życzenia od Dj Feel-Xa

* "czesko-polska" trasa Masali
Byłem tak leniwy/zajęty że nawet nie przekleiłem wpisu uczynionego na laptopie w trasie Masali, więc uczynie to teraz - yes fotos included.Od razu mowie – beda zdjecia i beda filmy. Ale Później :) Pojechal z nami Milosz – mily mlody czlowiek zaopatrzony w kamere. 4 dniowa i cztero koncertowa trasa masali rozpoczeła sie od uderzenia w Szklarską Porębe. Sporo ludzi ktorzy zaskoczyli z energia w zasadzie pod koniec ale zaskoczyli dobrze. Kluczowa opcja byl jednak pokoncertowy melanż z wlascicielem Jazgotu. Skasowalismy caly zapas wisniowki z klubu. O 2.30 na stol wjechaly udka kurczaka z frytkami w ilosci gruuubo ponad kilogram. Po tej dawce szamy alkoholu sziszy i wrażen spało sie świetnie.

^Let's Go^

^Cała banda^

^Znajdź 5 dziwnych szczegółów^


Praga – na wejsciu rozbil nas wystroj i rozmiar klubu – 5 pietrowa kamienica cala zaaranzowana na teatr, klub z trzema poziomami i niezliczona iloscia sal i salek, fastfood na wejsciu, teatr, sale prob,studio... wszystko w nieziemskim klimacie = pamietacie statek Neo i Morfeusza z matrixa? Wlasnie taki klimat. Sciany wykladane spodami od zelazek ustrojonymi w diody, krzesla z pil tarczowych, lampy z felg, cala sciana mainboardow zPC w niebiesko zielonych diodach. Mistrz. No opisać sie nie da mam nadzieje że na filmie wyjdzie bo na zdjecia było ciut przyciemno. Pragi niestety nie łykneliśmy zbyt duzo, hotel zbyt daleko od centrum. Sam koncert - masakra. Czesi przełamali swa tradycje stania i klaskania po kawałku i bawili sie calkiem w porządku. mnie na imprezie dopadła nostalgia i smutek że w kraju trzeba tak walczyc o takie miejsca (kluby) i jak jest ciezko sie utrzymać z czymś podobnym na rynku. wiec zakonczyłem party na herbatce i w hotelu.

^widok z okna w hotelu^

^w świetle^


^w ciemności podświetlone^

^Scena^ wszystko sie ruszało dymiło świeciło...


Policka - no cóż, od początku było zabawnie. Po Szklarskiej (0.5m śnieg) , Pradze (słońce, zimno,0.0 śniegu) wjechaliśmy w syberie z cyklu las 2.5 m śniegu wiatr. i wioska wielkości pewnie Wilanowa. była chwila zwatpienia o frekwencje (O Matko - przecież tu nikogo nie ma !!!) ale okazało sie ze to ktoraś z rzedu edycja festiwalu i że nei ma sie czego bać. I rzeczywiście,dało rade. Rozwalił akustyk i jego sprzet (cyfrowa Yamaha - ustawił szybko, kliknał save i tyle) Na wiwat po koncercie Rafał (kierowca) strzelił honorową rundke zapakowanym nami sprinterem robiąc kika bączków pomiedzy samochodami na ręcznym. Mamy na taśmie - bedzie w materiale na BANK. Wieczór odpłynał pod hasłem muza, szisza, dziwne wynalazki alkoholowe zakupione w czeskim tesco i innymi zabawnymi opcjami (jak on to robi te takie małe kóleczka no ?? :)


^Czeska Alaska^

^śnieg był wysoki a droga kręta i wąska^

^Tak wygląda zima^

^a Tak wygląda zima z bliska^

^Poster^

^Scena w czeskim klubokinie^

Bielsko - tu już poczuliśmy troche zmeczenie materiału, bo i polskie drogi nie takie i pogoda fatalna i perspektywa powrotu po nocy troche smuciła. Ale nic to niedzielny koncert w rudeboy'u sie wybronił dobrze. Na koniec wzniesione kolorowe drinki za trase i do busa.

^:)^

* Hiro Day'n'Night - przygotowania tejże imprezy zabrały Mojej Piekności mase czasu nerwów i zdrowia ale efekt wyśmienity - zdjecia sa na wszelkich blogach ze zdjeć znanych. Ja wystepuje rzadko i nielicznie widocznie z racji nikłego wzrostu nie wyglądam na gwiazde :) cytat wieczoru: ładne dziewcze z pretensjami że jestem Spox i nie gram funku i hiphopu i jej chłopak ktory tak czekał żeby to techno sie skonczyło załamał sie i pije, ale że jej się bardzo podoba ale jemu nie... Pozdrowienia


koncert dawno zapomnianego zespołu Cisza&spokój (a moze Cisza i Spokój ?)
ech...organizator dusza człowiek. Szkoda że Hip-Hop w Polsce stacza sie już bardzo nisko. Koncert w porządku - dobry raper =dobra energia nawet przy tak starym materiale.
Cytatów wieczoru było kilka: choćby Mes pertraktujący jak to strasznie że sie zadaje z Mezo i wogóle i ojejejej...
Konkluzja: Polski Hip-Hop w ciemnej dupie - dobrze że zrozumiałem to w pore.

* impreza Digital Ballet z Eh! Marine w Obiekcie...No cóż w 55 był Fake Blood - a my mieliśmy Real Blood z okazji tarć miedzyosobnikowych w pół drogi do baru. Ale impreza niezgorsza - Baletowanie ludzi zaczeło sie około 23.45 skończyło jak to zwykle o 4 gdyż klub podwoje swe zamknał. W sumie podobno ilościowo druga po 5tkach. Acz może byśmy już nie trafiali nawzajem na swoje terminy z SGB.

*zabookowanie Tittswortha na 3 Kwietnia (jupijupijupi) - co tu duzo mówić. Grubo bedzie. impreza pod hasłem MASZTAMBYĆ.

* Myspace, Digital Ballet - enjoy - jest do posłuchania minimix co jak i dlaczego gra DB - do tego daty imprez i pewnie wkrótce bio i inne takie farfocle

za dwa dni kolejna trasa Masali. Wciąż nagrania ustalania nagrań, terminów i kształtu różnych płyt, produkcje remixy i wiele wiele innych zadań.

z Muzyki - "Fist of God" = nie powala ale dobrze sie słucha







1 komentarz:

BARTO pisze...

DJ SPOX IN UDPATE SHOCKER! ! !